czwartek, 13 czerwca 2013

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam

Trochę czasu minęło odkąd dodałam ostatniego posta i przyznam się Wam, że jest mi naprawdę bardzo wstyd...


Nie, nie jest. Wybaczcie. Ostatni tydzień zdezelował mnie w 99 %. Stwierdziłam, że otaczają mnie idioci, musiałam uczyć się teorii funkcjonowania społeczeństwa, przyszedł czas na pogodzenie się z matematyką  a także polecenie namalowania Sebastiana Vettela przez jego wierną fankę Elżbietę aka policyjną pyskownicę aka GOŁAJSKĄ. Nie powiem było wesoło.


Jednak wszystko ma swój koniec a każdy koniec to nowy początek z kolei ten zawsze na starcie jest zły a potem staje się coraz to lepszy. Musicie przeczytać to jeszcze raz? Mam nadzieję, ze nie. W moim wypadku tym dobrozłym początkiem było zapalenie gardła i 4 dni wolne od szkoły.



Tak więc własnie wyleguję się w domu,  już zjadłam pyszne śniadanko, wzięłam przedobre syropki i zabieram się do arcy męczącej, arcy stresującej i arcy masochistycznej frakcji jaką są KSIĄŻKI! Właśnie tak, dzisiaj postanowiłam otworzyć taki mały kącik, w którym będę pisała tylko i wyłącznie o książkach. Postaram się aby pojawiał się on w każdy czwartek, ale już chyba dałam się trochę poznać. Słowności we mnie za grosz, dlatego zawsze bierzcie sobie poprawkę na dzień czy dwa.

Książki to coś co ja osobiście uwielbiam. Jest to jedna z moich największych pasji. Jako człowiek z ogromną wyobraźnią potrzebuję hmm... pewnego rodzaju wybiegu; jakiegoś ogromnego pola do popuszczenia wódz i odcięcia się od rzeczywistości. Takim właśnie miejscem a raczej portalem pozwalającym dostać się do tego miejsca, jest dla mnie książka. Literatura. Zagłoba, wydra, Harry, Wiesiek, Cersei czy Frodo. Jako uczennica klasy prawnej mam zabójczo mało czasu na czytanie tego co tak naprawdę mnie kręci ale czas wolny od liceum wykorzystuję na maksa przenosząc się do ukochanego świata fantasy.

Dopiero dzisiaj otwieram ten dział, dlatego nie będę skupiała się na jednym wybranym dziele literackim a na książkach jako pewnej spójnej całości. Ostatnio coraz mniej ludzi czyta. Jest to fakt powszechnie znany, ja w swojej jakże treściwej i pełnej kontrastów egzystencji zawsze starałam się przekonać ludzi do czytania. Wiele osób mówi, że manierę czytania lektur czy też innych czytadeł wynosi się z domu. Nie zgodzę się z tym. Moi rodzice jak osoby XXI wieku są cholernie zapracowani i tak naprawdę nie mają ani nigdy mieli czasu na to żeby zajrzeć do jakichś książek. Oczywiście literatura nie jest im obca, jednak to nie oni przekazali mi tę przysłowiową pałeczkę. To nie oni pierwszy raz zaprowadzili mnie do biblioteki, to też nie oni pokazali mi przepiękny świat baśni. Myślę, że na to czy sięgamy po... kurcze, nawet zwykłą gazetę, wpływa na nas otoczenie. Bierzemy przykład z innych, podążamy za modą, trzymamy się wytycznych powielanych przez następne pokolenia młodzieży przewijającej się w naszych szkołach, podwórkach czy osiedlach i niestety przykro mi to pisać, ale w tych wskazówkach brak jest tego wyraźnego : CZYTAJ, ROZWIJAJ SIĘ. Nie zamierzam bawić się w starą, zrzędzącą nauczycielkę czy też bibliotekarkę, nie to jest moim celem. Chcę was tylko w jakiś sposób uświadomić i zachęcić do czytania. Może gdyby więcej ludzi czytało, nie mielibyśmy w Polsce tylu analfabetów a i nasze władze przestałyby się wydurniać i pieprzyć bez sensu o zielonych migdałach.



Zrobiło się podniośle, dlatego spuszczając z tonu...


TAK WIĘC CZYTAJCIE, bo jak nam to nasza kochana Wisława Szymborska kiedyś powiedziała:
"Czytanie książek, to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła!"


Niech to nam dziś przyświeca.
Ament.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz