wtorek, 18 czerwca 2013

Kubeł na głowę

Witam Was moi drodzy w ten jakże piękny, cholernie piękny wtorek. Irytujące lekcje zostawiam za sobą, paczkę chipsów, encykliki papieskie i inne mniej lub bardziej idiotycznie oraz nieistotne sprawy również a zabieram się za to co pewnie też nie zmieni mojego życia aczkolwiek nieco je ubarwi. 
Nie stosując się do rad zdrowego rozsądku mówiącego "wszechstronność to najgorsze ograniczenie z możliwych i wbrew pozorom najlepiej świat widzi się z jednego okna" zabieram się do pisania tego oto posta. Tym razem nie będzie morałów i kazań, będzie bardziej życiowo i zdecydowanie bardziej "lajtowo" jak to mówi połowa mojej neo-retro-prawnej klasy. A więc WAKACJE. Och taaaak... Czy wy też przeżywacie ekstazę słysząc te jedno siedmio-literowe słowo? Bo ja tak. 

Zacznijmy od tego, że to pierwszy taki ewenement w moim brutalnym i full of zasadzkas życiu. Może to kolejna z nich?  O nie, nie tym razem. Jeszcze miesiąc temu dałabym sobie głowę i rękę uciąć, że z moich ustach nie padłaby słowa, które zaraz napiszę. Wbrew pozorom mówię to z pełną premedytacją: JAK TO DOBRZE, ŻE KOŃCZY SIĘ ROK SZKOLNY!

Tak napisałam to. Czuję wyzwolenie. 



Obym nie skończyła tak jak nędzna kopia Jezusa powyżej. 

W każdym razie czuję tak wielką ulgę wiedząc, że już tylko jutro. Już tylko jedno cholerne zaliczenie z historii i pożegnam moją kochaną budę z hukiem i wielkim bananem na ustach... Skończy się jedno a zacznie drugie, ale to już nie temat na ten post. 
Jednak stając się egoistką na poziomie 1 a nie 2, zapytam się Was jak Wy planujecie spędzić wakacje? W mojej gazecie najęłam kilku niewolników (MASZ NAPISAĆ I JUŻ!) do wyciśnięcia z siebie choć kilku zdań na temat tego jak spędzą tegoroczne dni wolne. Było dużo propozycji ale jako, że moje liceum to zbiór szalonych osobowości większość nie nadaje się do praktykowania przez dużą liczbę nieskrzywionego psychicznie społeczeństwa (za jakie Was mam i tylko wyłącznie Was mam.) Także pojawiały się turnieje rycerzy, bawienie się w żołnierzy, oczywiście siatkówka, którą bardzo ale to bardzo propaguję... Ale co dla tych którzy zamierzają spędzić wakacje w domu? 

Czy macie jakieś pomysły?
Kurs szybkiego czytania, oglądanie filmów i granie na komputerze do siódmej nad ranem (to jest na przykład sposób spędzenia wakacji przez moją wychowawczynię), rysunek tego samego pejzażu przed dwa miesiące a może robienie zdjęć każdemu kto niespodziewanie przejdzie przez was trawnik?
Ja jako intelektualistka do potęgi sześćdziesiątej dziewiątej zapewne spędzę tegoroczne wakacje na imprezach, chłopakach, imprezach, chłopakach... Czy wspominałam o imprezach? 

Tak więc jest tysiąc różnych pomysłów na spędzenie tegorocznych wakacji a rozmyślając nad moimi retorycznymi (kuźwa przepraszam) pytaniami, dam Wam kilka wskazówek o czym należy pamiętać od najbliższego piątku (yhmmm, tak załóżmy, że wysiedzimy w szkole do piątku):

ZASADA NUMER 1
ZASADA NUMER 2
ZASADA NUMER 3

Cofnij się do zasady numer 1.
Tak więc z koszulką czy bez. Rozumiejąc mój tandetny żart czy nie. Będąc jak Jim Carrey czy nie.
Damy radę. A ten tydzień (i następny) będą tylko wisienką na przyszłym mega torcie.
Trzymajcie się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz